Powrót

Marszałek


Józef Piłsudski (1867-1935)
Obrońca Polski i Europy

 

Naród, który traci pamięć przestaje być Narodem – staje się jedynie zbiorem ludzi, czasowo zajmujących dane terytorium.
Józef Piłsudski

 

Józef Piłsudski był uważany przez Karola Wojtyłę za najwybitniejszego Polaka XX wieku i w ogóle za jednego z największych w całej naszej historii.
Zwycięstwo nad Armią Czerwoną w 1920 r. było dlań szczególnym doświadczeniem, należał bowiem do pierwszego pokolenia Polaków urodzonych w wolnej ojczyźnie po 150 latach niewoli. Rok 1920 był przesłaniem, na podstawie którego po latach będzie już jako papież kształtował historię przełomu XX i XXI wieku i „zmieniał oblicze ziemi”.
 

Wiecie, że urodziłem się w roku 1920, w maju, w tym czasie, kiedy bolszewicy szli na Warszawę. I dlatego noszę w sobie od urodzenia wielki dług w stosunku do tych, którzy wówczas podjęli walkę z najeźdźcą i zwyciężyli, płacąc za to swoim życiem. (…) Wtedy w 1920 roku komunizm jawił się jako bardzo mocny i groźny. Już wtedy w 1920 roku zdawało się, że komuniści podbiją Polskę i pójdą dalej do Europy Zachodniej, że zawojują świat. W rzeczywistości wówczas do tego nie doszło. „Cud na Wisłą”, zwycięstwo marszałka Piłsudskiego w bitwie z Armią Czerwoną, zatrzymało te sowieckie zakusy.
Jan Paweł II. Pamięć i tożsamość.


W całym swym życiu, nazbyt krótkim - Józef Piłsudski wszystko inne podporządkował jednej idei: wolności i wielkości Polski. Ale w historycznym sierpniu 1920 r. przez kilka tygodni, dni, a nawet w dramatycznych godzinach między 15 a 16 sierpnia od decyzji Marszałka zależały losy już nie tylko Polski, ale Europy. Piłsudski od dzieciństwa aż do śmierci miał duszę konspiratora, a nawet konspiratora romantycznego. Wiadomo, że tak właśnie wychowała go matka, w okresie najczarniejszej niewoli Polski, po upadku powstania styczniowego. Mały Ziuk ukrywał przed rosyjskimi nauczycielami, co naprawdę o nich myśli, tak jak później ukrywał przed zaborcami – Rosjanami, Austriakami, Niemcami – prawdziwe cele swej działalności niepodległościowej. Był człowiekiem skrytym przez całe życie. Był prawdziwym sfinksem politycznym. Tak właśnie przedstawiany bywał w latach 1918–35: sfinks – ogromny i potężny: siła lwa, rozum i mądrość człowieka, a tajemnica myśli. Ukrywał te najbardziej skryte tajemnice nie tylko przed wrogami, ale nawet przed przyjaciółmi, a zwłaszcza fałszywymi przyjaciółmi. Dotyczyło to nie tylko ludzi z najbliższego otoczenia. Marszałek nie dowierzał także sojusznikom Polski na arenie międzynarodowej. Prowadził subtelną, pełną konspiracji grę dyplomatyczną, której celem pryncypialnym i ponadczasowym była racja stanu Rzeczypospolitej. Nie tylko nie wahał się, ale wręcz uważał za niezbędne, aby działać przeciwko wrogom Polski, wrogom wolnej i silnej Ojczyzny – metodami podstępnymi i konspiracyjnymi.
Nie ulega wątpliwości, że Marszałek zabrał ze sobą do grobu wiele tajemnic, które po latach usiłują zrekonstruować historycy. Jest jednak oczywiste, że polityk-konspirator Piłsudski trzy razy planował wojnę prewencyjną w obronie Polski i Europy. W 1919 r., kiedy Wojsko Polskie ruszyło na wschód, aby uprzedzić sowiecką Armię Czerwoną. To wtedy na Wielkanoc 1919 r. żołnierze „podarowali” Wilno Piłsudskiemu. Po raz drugi w kwietniu 1920 r. – tuż przed agresją Rosji bolszewickiej na Polskę – Marszałek wydał wyprzedzający rozkaz marszu na Kijów. Wreszcie rok 1933 – dojście Hitlera do władzy w Niemczech. Marszałek zdawał sobie sprawę, że czas pracuje na niekorzyść Polski, że należy uderzyć na Niemcy teraz, zanim będzie za późno. Taka była istota planów wojny prewencyjnej z 1933 r., którą przygotowywał w konspiracji w obronie Polski i Europy.

 


Urodziłem się na wsie w szlacheckiej rodzinie, której członkowie, zarówno z tytułu starożytności pochodzenia, Jak i dzięki obszarowi posiadanej ziemi, należeli do rzędu tych, co niegdyś byli nazywani bene nati et possesionati. Jako possesionatus, nie zaznałem długo żadnej troski o materialne rzeczy i otoczony byłem w dzieciństwie pewnym komfortem. A że rodzeństwo moje było liczne i rodzice względem nas byli bardzo łagodni i serdeczni, mógłbym nazwać swe dzieciństwo - sielskim, anielskim. Mógłbym - gdyby nie zgrzyt jeden, zgrzyt, który sępił czoło ojca, wyciskał łzę z oczu matki i głęboko się wrażał w mózgi dziecięce. Tym zgrzytem było świeże wspomnienie o klęsce narodowej 1863 roku (urodziłem się w 1867 roku).

 

Józef Piłsudski urodził się 5 grudnia 1867 r. w Zułowie pod Wilnem. Pochodził z rodziny, w której pielęgnowano polskie tradycje i patriotycznego ducha. Jego ojciec, również Józef, brał udział w Powstaniu Styczniowym w 1863 r. Młody Piłsudski, po ukończeniu gimnazjum w Wilnie w roku 1885, rozpoczął studia medyczne na Uniwersytecie w Charkowie i związał się  z socjalistyczno-rewolucyjnym ruchem Narodnaja Wola. Za zaangażowanie w działalność wileńskich socjalistów 22 marca 1887 r. został aresztowany przez Rosjan pod zarzutem udziału w spisku zmierzającym do obalenia cara Aleksandra III i zesłany na pięcioletni pobyt na Syberii.
 

Na początku roku 1887 zostałem aresztowany w sprawie zamachu na życie Aleksandra III, do której to sprawy ja i brat starszy, wówczas student petersburskiego uniwersytetu, wypadkowo byliśmy zamieszani. Brat poszedł na katorgę, mnie skazano na pięć lat wygnania do Wschodniej Syberii. I tu dopiero, gdym spokojnie mógł rozmyślać nad wszystkim, com przeszedł, stałem się tym, czym jestem.
Przede wszystkim wyleczyłem się gruntownie z resztek ówczesnego rosyjskiego wpływu i przy bliższym poznaniu jak mnóstwa przedstawicieli ruchu rosyjskiego, tak również i literatury oraz publicystyki rosyjskiej, przestałem przeceniać znaczenie i siłę rewolucji rosyjskiej. W ten sposób oczyściłem sobie niejako drogę dla wpływów zachodnio-europejskich. Następnie w Syberii, gdzie, wobec braku kultury, czynniki społeczne występują bez obsłonek w całej swej nagości przyjrzałem się bliżej maszynerii caratu oraz jego wpływowi na życie ludzkie w samej Rosji i znienawidziłem ten potwór azjatycki, pokryty pokostem europejskim, jeszcze bardziej.

 

W 1894 r. został redaktorem naczelnym wydawanego przez PPS pisma „Robotnik”. Sześć lat później, jako jeden z czołowych przywódców PPS, został ponownie aresztowany przez władze rosyjskie i osadzony w Cytadeli Warszawskiej. W roku 1904 wyjechał do znajdującej się w stanie wojny z Rosją Japonii, gdzie prowadził z rządem w Tokio, w tym z japońskim sztabem generalnym, konspiracyjne negocjacje zmierzające do utworzenia przy japońskiej armii legionu polskiego. Uzyskał jedynie pomoc przy nabywaniu broni i amunicji dla Organizacji Bojowej PPS. Dowodzona przez Piłsudskiego organizacja stała się jedną z głównych sił rewolucji 1905–1907 r. w walkach przeciwko panowaniu Rosji nad Polską. Mimo stłumienia rewolucji nie ustawał w wysiłkach stworzenia polskich sił zbrojnych. Kiedy w roku 1906 doszło do rozłamu w PPS, związana z Piłsudskim grupa założyła – planującą powstanie przeciwko Rosji – PPS Frakcję Rewolucyjną. Józef Piłsudski nigdy socjalistą nie był. Socjalizm uważał za wypadkową działań sił społecznych, dzięki której umiejętnemu wykorzystaniu można będzie wywalczyć niepodległość. Rewolucję 1905 r. traktował jako próbę wzniecenia powstania narodowego. W efekcie niepowodzenia Piłsudski poświęcił się studiom historii wojskowości oraz badaniom Powstania Styczniowego, w tym szczególnie przyczyn jego klęski, m.in. braku wodza, wyszkolonych kadr dowódczych, sprzymierzeńców. Dlatego też w latach 1908–1914 cały wysiłek włożył w stworzenie struktur konspiracyjnych, gdzie prowadzona była praca szkoleniowa oraz tworzenie sił militarnych, celem zorganizowania armii niepodległościowej. Powołane zostają tajne szkoły oficerskie, prowadzone są kursy – wszystko w celu przygotowania przyszłych kadr dowódczych. Powołany zostaje Związek Walki Czynnej, Związki Strzeleckie, Komisja Tymczasowa Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych. Zwieńczeniem tej pracy staje się okres legionowy – lata 1914–1918, czyli walka Legionów Polskich o niepodległość Ojczyzny. W roku 1912 w zaborze austriackim Piłsudski został komendantem głównym Związków Strzeleckich. W chwili wybuchu I wojny światowej stanął na czele dobrze wyszkolonych oddziałów, z którymi wkroczył do zaboru rosyjskiego.
 

„Są w życiu rzeczy ważniejsze niż samo życie”. To zdanie Józefa Piłsudskiego formalnie dokończone, zawierało jednak w domyśle słowo i pojęcie dla niego najważniejsze: POLSKA. Albowiem wszystko, co w swym życiu czynił Piłsudski – czynił z myślą o Polsce, w szczególności zaś z myślą o wolności, niepodległości i wielkości Polski.
Żyje się dla luksusu, dla tego czego nie mają inni. Dla mnie luksusem było nie chcieć mieszkać w tym klozecie, jakim była Polska w niewoli.

Wielki realista, a zarazem mąż stanu nawiązujący do najwspanialszych strof poezji romantycznej – Mickiewicza i Słowackiego, takim był Józef Piłsudski przez całe swe życie, od dzieciństwa do śmierci. Tak właśnie przewidział i przyjął wybuch I wojny światowej. To była przecież ta wojna, o której pisał Mickiewicz w „Litanii Pielgrzymskiej” – „...o wojnę powszechną prosimy Cię Panie”. Polacy byli jedynym narodem, który miał się prawo cieszyć z wybuchu wojny światowej, bowiem po raz pierwszy od 150 lat, a zwłaszcza od III rozbioru i utraty niepodległości Rzeczypospolitej – zaborcy rozpoczęli wojnę między sobą. Piłsudski w 1914 r. był jedynym politykiem w skali globalnej, a nie tylko polskiej, który przewidział zarówno przebieg i rozwój sytuacji wojennej, jak też ostateczny rezultat I wojny światowej. Wielki wizjoner polityczny i strateg przewidział, iż w nadchodzącej wojnie Niemcy i Austro-Węgry pokonają Rosję, same zaś zostaną pobite przez Anglię i Francję, a być może i przez Stany Zjednoczone. Taki rozwój sytuacji wojennej wskazuje Polakom kierunek ich działania – najpierw z Niemcami przeciw Rosji, następnie z Anglią i Francją, przeciw Niemcom.

 

 

Odtąd nie ma ani Strzelców, ani Drużyniaków. Wszyscy, co tu jesteście zebrani, jesteście żołnierzami polskimi. Znoszę wszelkie odznaki specjalnych grup. Jedynym waszym znakiem jest odtąd orzeł biały. Dopóki jednak nowy znaczek nie zostanie wam rozdany, rozkazuję, abyście zamienili ze sobą wasze dawne oznaki, jako symbol zupełnej zgody i braterstwa, jakie muszą wśród żołnierzy polskich panować. Niech Strzelcy przypną do czapek blachy Drużyniaków, a oddadzą im swoje orzełki. Wkrótce może pójdziecie na pola bitew, gdzie, mam nadzieję, zniknie najlżejszy nawet cień różnicy między wami.

Żołnierze!
Spotkał was ten zaszczyt niezmierny, że pierwsi pójdziecie do Królestwa i przestąpicie granicę rosyjskiego zaboru, jako czołowa kolumna wojska polskiego, idącego walczyć za oswobodzenie ojczyzny. Wszyscy jesteście równi wobec ofiar, jakie ponieść macie. Wszyscy jesteście żołnierzami. Nie naznaczam szarż, każę tylko doświadczeńszym wśród was pełnić funkcje dowódców. Szarże uzyskacie w bitwach. Każdy z was może zostać oficerem, jak również każdy oficer może znów zejść do szeregowców, czego oby nie było... Patrzę na was, jako na kadry, z których rozwinąć się ma przyszła armia polska, i pozdrawiam was, jako pierwszą kadrową kompanię.
Kraków – Oleandry 3 sierpnia 1914

 

Od sierpnia 1914 do listopada 1918 r. Piłsudski z niesłychaną determinacją, a zarazem polityczną przenikliwością dążył do jednego celu – wywalczenia niepodległości Polski. Temu celowi podporządkowane było wszystko. Wspominał ten okres później: Nie chciałem pozwolić, aby w czasie, gdy na żywym ciele naszej ojczyzny miano wyrąbywać mieczami nowe granice państw i narodów, samych Polaków przy tym brakowało. Nie chciałem dopuścić, by na szalach, na które miecze rzucono, zabrakło polskiej szabli.

 

10 listopada Józef Piłsudski przybył do Warszawy z Magdeburga. Stał się natychmiast niekwestionowanym przywódcą i najważniejszym polskim politykiem. Uznała to całkowicie Rada Regencyjna, powołana przez Niemców. Data 11 listopada 1918 r. to dzień przekazania Józefowi Piłsudskiemu pełni władzy wojskowej, a 14 listopada władzy cywilnej w Polsce, która stawała się, a właściwie kształtowała jako ponownie niepodległe państwo po 123 latach, od kiedy zniknęła z mapy Europy. Piłsudski staje się historycznie i realnie Ojcem Polskiej Wolności, twórcą i wskrzesicielem niepodległego państwa nazwanego później II Rzeczpospolitą. Przyjmuje tytuł naczelnika państwa, a tym samym nawiązuje do tradycji Tadeusza Kościuszki, który w 1794 r. jako naczelnik był faktycznym przywódcą rządu, wojska i państwa. To najwyższe stanowisko pełnił Piłsudski przez przeszło cztery lata aż do grudnia 1922 r.

 

Depesza iskrowa notyfikująca powstanie Państwa Polskiego

Do P. Prezydenta Stanów Zjednoczonych,
Do Królewskiego Rządu Angielskiego,
Do Rządu Rzeczypospolitej Francuskiej,
Do Królewskiego Rządu Włoskiego,
Do Cesarskiego Rządu Japońskiego,

Do Rządu Rzeczypospolitej Niemieckiej i do Rządów wszystkich Państw wojujących i neutralnych.

 

Jako Wódz Naczelny Armii Polskiej pragnę notyfikować rządom i narodom wojującym i neutralnym istnienie Państwa Polskiego Niepodległego, obejmującego wszystkie ziemie zjednoczonej Polski. Sytuacja polityczna w Polsce i jarzmo okupacji nie pozwoliły dotychczas narodowi polskiemu wypowiedzieć się swobodnie o swym losie. Dzięki zmianom, które nastąpiły w skutek świetnych zwycięstw armij sprzymierzonych – wznowienie niepodległości i suwerenności Polski staje się odtąd faktem dokonanym.
Państwo Polskie powstaje z woli całego narodu i opiera się na podstawach demokratycznych. Rząd Polski zastąpi panowanie przemocy, która przez sto czterdzieści lat ciążyła nad losami Polski – przez ustrój zbudowany na porządku i sprawiedliwości. Opierając się na Armii Polskiej pod moją komendą, mam nadzieję, że odtąd żadna armia obca nie wkroczy do Polski, nim nie wyrazimy w tej sprawie formalnej woli naszej. Jestem przekonany, że potężne demokracje Zachodu udzielą swej pomocy i braterskiego poparcia Polskiej Rzeczypospolitej Odrodzonej i Niepodległej.
Wódz Naczelny
Piłsudski

Za Ministra Spraw Wewnętrznych
Filipowicz
Warszawa, dn. 16 listopada 1918 r.


Znamienne, iż pierwszym państwem, do którego zwrócił się Piłsudski, były Stany Zjednoczone, a dopiero po nich Anglia, Francja, Włochy, Japonia i inne. Znamienne również, że odwiecznego wroga Polski – Rosję, Piłsudski w ogóle pominął. W tym czasie (w listopadzie 1918 r.) toczyły się już walki Wojska Polskiego z Armią Czerwoną, a premier i dyktator Rosji Lenin wydawał rozkazy do ataku na Polskę i Europę. Dzieło niepodległości oraz twórcza praca nad budową młodej państwowości została śmiertelnie zagrożona w 1920 r.
Piłsudski, konsekwentny zwolennik likwidacji imperium rosyjskiego, bez różnicy białego czy czerwonego, dążył równocześnie do czynnego popierania dążeń niepodległościowych narodów, dotychczasowych więźniów caratu. Nie chciał, by stały się one z kolei więźniami bolszewickiego i czerwonego imperium.

 

J. Piłsudski O Rosjanach:
Wszyscy oni są mniej lub więcej zakapturzeni imperialiści, nie wyłączając rewolucjonistów. Żywiołowy centralizm jest cechą tych umysłów, wiecznie tęskniących do absolutu. Nie znoszą rozmaitości, nie umieją godzić sprzeczności – nużą one ich wolę i wyobraźnię do tego stopnia, że nie mogą stopić rozmaitości w jedną całość, odrzucają zupełnie nawet potrzebę świadomych społecznych organizacji. [...]. Niech się dzieje wszystko samo przez się, żywiołowo – to rozwiązanie według nich jest najmądrzejsze, bo najprostsze i najłatwiejsze. Dlatego to pośród nich tak dużo jest anarchistów. Dziwna jednak rzecz, że nie spotkałem wcale wśród Rosjan republikanów!
[Wg Wacław Sieroszewski, Józef Piłsudski, Piotrków 1915, s. 19.]

Piłsudski po objęciu urzędu naczelnika państwa rozpisał pierwsze w wolnej Polsce wybory powszechne do Sejmu Ustawodawczego. Otwierając trzy miesiące później jego obrady sprecyzował sytuację Polski, która znalazła się pomiędzy swą dawną historią a aktualną geopolityką po 11 listopada 1918 r: Radość dnia dzisiejszego byłaby stokroć większą, gdyby nie troska, że zbieracie się w chwili niezwykle ciężkiej. Po długiej, nieszczęsnej wojnie świat cały, a z nim i Polska, czekają z tęsknotą upragnionego pokoju. Tęsknota ta w Polsce dziś ziścić się nie może. Synowie Ojczyzny muszą iść, by bronić granic i zabezpieczyć Polsce swobodny rozwój. Sąsiedzi nasi, z którymi pragnęlibyśmy żyć w pokoju i zgodzie, nie chcą zapomnieć o wiekowej słabości Polski, która tak długo stała otworem dla najazdów i była ofiarą narzucania jej obcej woli przemocą i siłą. Nie chcemy mieszać się do życia wewnętrznego któregokolwiek z naszych sąsiadów, lecz pozwolić nie możemy, by pod jakimkolwiek bądź pozorem, chociażby pod pozorem rzekomego dobrodziejstwa, naruszano nasze prawo do samodzielnego życia. Nie oddamy ani piędzi ziemi polskiej i nie pozwolimy, by uszczuplano granice, do których mamy prawo.

 

11 listopada 1918 roku Polska odzyskała wolność. Po blisko półtorawiekowej niewoli Józef Piłsudski proklamował utworzenie niepodległej Rzeczypospolitej. W odpowiedzi na to już pięć dni później w Moskwie wydany został rozkaz rządu bolszewickiego (Rady Komisarzy Ludowych). Rozkaz z 16 listopada 1918 r. nakazywał sformowanie w ramach Armii Czerwonej specjalnych mobilnych formacji o nazwie Armia Zachodnia. Milionowa Armia Zachodnia w swej istocie stanowiła główną sowiecką siłę uderzeniową, która miała zrealizować strategiczne cele polityczne Kremla. Cele te w specjalnym rozkazie z 29 listopada 1918 r. osobiście nakreślił Lenin. A tymi celami miały być po kolei Białoruś, Polska, a potem już cała Europa. Według słów Lenina Europa była chora, zdemoralizowana, w chaosie, syta, zasobna i gnuśna. Tak więc agresja Rosji Sowieckiej na Polskę i Europę rozpoczęła się od rozkazu - dyrektywy Lenina z 29 listopada 1918 r. dla Armii Czerwonej. Premier Rosji i bolszewicki dyktator nakazywał Armii Czerwonej, aby przeniosła idee rewolucji komunistycznej na Zachód, tak aby ...zatopić bagnet Armii Czerwonej w Europie. Wykonawcami tego rozkazu Lenina byli nieomal wszyscy przywódcy rewolucji bolszewickiej, w tym Józef Stalin. To ten właśnie zbrodniarz, bandyta i morderca milionów ludzi nazwał wtedy, w listopadzie 1918 odradzającą się niepodległą Rzeczpospolitą „polskim przepierzeniem między Rosją a Europą”. Według Stalina to „polskie przepierzenie” należy zniszczyć, bowiem oddziela ono rewolucję rosyjską od rewolucji europejskiej.

 

Już 3 stycznia 1919 r. w zdobytym przez Rosjan Mińsku zastała utworzona Komunistyczna Rada Wojskowo- Rewolucyjna Polski. Na północy ofensywa Armii Czerwonej doprowadziła do zdobycia Rygi, na południu – do opanowania Charkowa, rozwijając się dynamicznie w kierunku centralnej Ukrainy. 5 stycznia oddziały Armii Czerwonej zajęły Wilno, wycofująca się jazda polska rozpoczęła partyzancki rajd na tyłach oddziałów sowieckich. 12 stycznia 1919 r. dowództwo Armii Czerwonej – Lew Trocki oraz Siergiej Kamieniew – wydało strategiczny rozkaz rozpoczęcia "czerwonego marszu na Zachód", a tym samym wykonania planu Operacja Wisła. Oznaczało to przejście przez Polskę do Niemiec i rozpoczęcie tam rewolucji komunistycznej. 5 lutego 1919 r. Rosjanie zdobyli Kijów, a 14 lutego doszło do pierwszego starcia młodego Wojska Polskiego z Armią Czerwoną. Była to bitwa o miasteczko Mosty nad Niemnem. Tak rozpoczęła się wojna polsko-sowiecka, która z miesiąca na miesiąc stawała się realnie wojną o Europę.

 

Józef Piłsudski jak nikt w Polsce i Europie zdawał sobie sprawę z zagrożenia ze strony Rosji sowieckiej. Był jedynym politykiem, który wiedział, że Armia Czerwona szykuje milionowe wojska, aby uderzyć na Polskę i Europę. Próbował stworzyć wspólny front państw Europy Środkowej i Wschodniej w obronie przed agresją bolszewicką. Był to już ostatni moment, gdy 14 marca 1920 r. w Warszawie z inicjatywy polskiego ministra spraw zagranicznych Stanisława Patka odbyły się rokowania państw będących w stanie wojny z Rosją Sowiecką: Finlandii, Łotwy, Rumunii, Ukrainy (Semena Petlury). Rokowania wykazały, iż wypracowanie wspólnej linii wobec sowieckiego zagrożenia było niemożliwe.
 

Odezwa do mieszkańców byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego 22 kwietnia 1919

Do mieszkańców byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Kraj Wasz od stu kilkudziesięciu lat nie zna swobody, uciskany przez wrogą przemoc rosyjską, niemiecką, bolszewicką, - przemoc, która, nie pytając ludności, narzucała jej obce wzory postępowania, krępujące wolę, często łamiące życie.
Ten stan ciągłej niewoli, dobrze mi znanej osobiście, jako urodzonemu na tej nieszczęśliwej ziemi, raz nareszcie musi byćzniesiony i raz wreszcie na tej ziemi, jakby przez Boga zapomnianej, musi zapanować swoboda i prawo wolnego niczem nie skrępowanego wypowiedzenia się o dążeniach i potrzebach.
Wojsko Polskie, które ze sobą przyprowadziłem dla wyrzucenia panowania gwałtu i przemocy, dla zniesienia rządów krajem wbrew woli ludności wojsko niesie Wam wszystkim wolność i swobodę.
Chcę dać Wam możność rozwiązania spraw wewnętrznych, narodowościowych i wyznaniowych, tak, jak sami tego sobie życzyćbędziecie, bez jakiegokolwiek gwałtu lub ucisku ze strony Polski.
Dlatego to, pomimo, że na Waszej ziemi grzmią jeszcze działa i krew się leje, nie wprowadzam zarządu wojskowego, lecz cywilny, do którego powoływać będę ludzi miejscowych, synów tej ziemi.
Zadaniem takiego zarządu cywilnego będzie:
1. Ułatwienie ludności wypowiedzenia się co do losu i potrzeb przez swobodnie wybranych przedstawicieli. Wybory te odbędą się na podstawie tajnego, powszechnego, bezpośredniego, bez różnicy płci głosowania.
2. Danie potrzebującym pomocy w żywności, poparcie pracy wytwórczej, zapewnienie ładu i spokoju.
3. Otoczenie opieką wszystkich, nie czyniąc różnicy z powodu wyznania lub narodowości.
Na czele zarządu postawiłem Jerzego Osmółowskiego, do którego bezpośrednio lub do ludzi, przez niego wyznaczonych, zwracajcie sięotwarcie i szczerze we wszelkiej potrzebie i sprawach, które Was bolą i obchodzą.

Wilno, 22 kwietnia 1919 r.
Józef Piłsudski

 

Wówczas Piłsudski podjął decyzję wojny prewencyjnej z komunistyczną Rosją. Wyprzedzając atak sowiecki 25 kwietnia 1920 r. ruszyła, kierowana przez Piłsudskiego, ofensywa polska. Jej celem militarnym było rozbicie Armii Czerwonej. Celem politycznym – stworzenie wolnego państwa ukraińskiego.

Wojska Rzeczypospolitej Polskiej na rozkaz mój ruszyły naprzód, wstepujac głęboko na ziemie Ukrainy. Ludności ziem tych czynię wiadomem, że wojska polskie usuną z terenów, przez naród ukraiński zamieszkałych, obcych najeźdźców, przeciwko którym lud ukrainski powstawał z orężem w reku, broniąc swych sadyb przed gwałtem, rozbojem i grabieżą.
Wojska polskie pozostaną na Ukrainie przez czas potrzebny poto, by władze na ziemiach tych mógł objąć prawy rząd ukraiński. Z chwilą, gdy rząd narodowy Rzeczypospolitej Ukraińskiej powoła do życia władze państwowe, gdy na rubieży staną zastępy zbrojne ludu ukrainskiego, zdolne uchronić kraj ten przed nowym najazdem, a wolny naród sam o losach swoich stanowić będzie mocen - żołnierz polski powróci w granice Rzeczypospolitej Polskiej, spełniwszy szczytne zadanie walki o wolność ludów.
Razem z wojskami polskiemi wracają na Ukrainę szeregi walecznych jej synów pod wodzą atamana głównego Semena Petlury, które w Rzeczypospolitej Polskiej znalazły schronienie i pomoc w najcięższych dniach próby dla ludu ukraińskiego.
Wierzę, że naród ukraiński wytęży wszystkie siły, by z pomocą Rzeczypospolitej Polskiej wywalczyć wolność własną i zapewnić żyznym ziemiom swej ojczyzny szczęście i dobrobyt, któremi cieszyć się będzie po powrocie do pracy i pokoju.
Wszystkim mieszkańcom Ukrainy bez różnicy stanu, pochodzenia i wyznania wojska Rzeczypospolitej Polskiej zapewniają obronę i opiekę.
Wzywam narod ukraiński, i wszystkich mieszkańców tych ziem, aby niosąc cierpliwie ciężary, jakie trudny czas wojny nakłada, dopomagali w miarę sił swoich wojsku Rzeczypospolitej Polskiej w jego krwawej walce o ich własne życie i wolność.
 
JÓZEF PIŁSUDSKI,
Wódz Naczelny Wojsk Polskich.
26 kwietnia 1920 r., Kwatera Główna.

 

Ani cel militarny, ani cel polityczny nie zostały zrealizowane mimo zdobycia Kijowa przez Wojsko Polskie. 5 maja 1920 r. Lew Trocki – drugi obok Lenina przywódca Rosji i naczelny komisarz Armii Czerwonej – na tajnym posiedzeniu rządu rosyjskiego na Kremlu nakreślił szczegółowo plan agresji Rosji na państwa Europy. Agresję Armii Czerwonej nazywał rewolucją, która dąży na spotkanie europejskiego proletariatu, który wie, że może ono nastąpić tylko nad trupem białogwardyjskiej Polski, w wolnej, Robotniczo- Włościańskiej Polsce.
Armia Sowiecka już wtedy była najpotężniejszą, najliczniejszą i najbardziej okrutną machiną wojenną, jaką znały dzieje świata. Sowieckie naczelne dowództwo szczegółowy plan operacyjny agresji przeciwko Polsce opracowało pod koniec stycznia 1920 roku. Armia Czerwona skoncentrowała główne swe siły w dwóch rejonach: na północ od bagien Polesia oraz w rejonie Charkowa. Oba te fronty sowieckie miały się połączyć następnie już na terytorium Polski, a po jej zdobyciu maszerować dalej na Europę. Na głównym kierunku uderzenia były Niemcy i Francja. Komisarzem frontu południowego, który z rejonu Charkowa miał przejść przez Galicję, Lwów i dalej na Zachód, był nie kto inny tylko młody Józef Stalin. To do niego osobiście Lenin wysłał z Moskwy pod Lwów zaszyfrowaną depeszę 23 lipca 1920 r. z rozkazem rządu Rosji: Uważamy, że rewolucję należy natychmiast nasilić we Włoszech. (...) W tym celu należy zsowietyzować Węgry, a także Czechosłowację i Rumunię.

W odpowiedzi z 24 lipca 1920 r. Stalin, jako komisarz polityczny Frontu Południowo-Zachodniego, obiecywał Leninowi zdobycie Lwowa i pobicie Polaków najpóźniej w ciągu 7 dni. W depeszy Stalina do Lenina czytamy dosłownie m.in.: Teraz, kiedy mamy Komintern, pokonaną Polskę i mniej czy bardziej przyzwoitą Armię Czerwoną (…) byłoby grzechem nie pobudzić rewolucji we Włoszech. (…) Należy postawić kwestię organizacji powstania we Włoszech i w takich jeszcze nie okrzepłych państwach, jak Węgry, Czechy (Rumunię przyjdzie rozbić). (…) Najkrócej mówiąc: trzeba podnieść koticę i puścić się w drogę, póki imperializm nie zdążył jako-tako podreperować swojej rozwalającej się fury. Ta wymiana depesz pomiędzy Leninem a Stalinem pokazuje zmianę strategicznych planów i celów komunistycznej Rosji. Był to faktycznie pilny rozkaz i decyzja rządu Rosji Sowieckiej poszerzająca pierwotne plany podboju zachodniej Europy o Europę południową. Rozwinięciem tych imperialnych idei było już bardzo konkretne główne hasło prących na Warszawę dywizji sowieckich: Naprzód na Zachód – przez trupa Polski do serca Europy!
Zaś wódz sił sowieckich pod Warszawą, późniejszy marszałek Michaił Tuchaczewski, zachęcał dowódców kozackiej kawalerii do walki z Polakami: nim minie lato, a przemkniecie ze stukotem kopyt ulicami Paryża.

 

W sierpniu 1920 r. pod Warszawą i na całej linii Wisły starły się ze sobą nie tylko Wojsko Polskie i sowiecka Armia Czerwona. Było to zarazem starcie dwóch fundamentalnych idei – polskiego patriotyzmu oraz komunistycznego internacjonalizmu. Starcie cywilizacji zachodniej, europejskiej oraz rosyjsko- azjatyckiej. W Armii Czerwonej służyło tysiące byłych carskich generałów i oficerów, którzy jeszcze kilka lat wcześniej byli zaborcami Polski, jak np. Brusiłow i Szaposznikow, a teraz pod bolszewickimi  hasłami szli ponownie zdobywać Priwislianskij Kraj.

 

Piłsudski znał zarówno Europę Zachodnią jak też Rosję. Znał francuski, angielski, niemiecki, łacinę, ale także język rosyjski. Znał kulturę, mentalność i literaturę rosyjską. Rozumiał, że z połączenia tradycyjnego carskiego samodzierżawia oraz nowej komunistycznej ideologii powstało zbrodnicze, krwawe mocarstwo, które zagraża nie tylko odrodzonej Rzeczypospolitej, ale całej Europie. Miał gorzką świadomość tego, że Polakom nikt nie pomoże, że walcząc z obronie swej Ojczyzny, będą zarazem bronili innych państw Europy, ale będą walczyć w zupełnym osamotnieniu. Ta chłodna i politycznie racjonalna myśl strategiczna Marszałka, determinowała go do podejmowania dalekosiężnych i skutecznych decyzji.

 

Decydujące znaczenie dla losów Europy, a nawet całego świata Bitwy Warszawskiej zrozumieli najlepiej i najszybciej ci, którzy rozpętali wojnę i znali jej strategiczne cele: przegrani przywódcy Rosji Sowieckiej. W Moskwie 20 września 1920 r., przemawiając na zamkniętym posiedzeniu rządu rosyjskiego, jego premier i bolszewicki dyktator Włodzimierz Lenin tłumaczył, dlaczego przegrana Armii Czerwonej pod Warszawą była katastrofą: Stanęliśmy przed nowym zadaniem. Mogliśmy i powinniśmy byli wykorzystać sytuację militarną, żeby rozpocząć wojnę zaczepną. Sformułowaliśmy to nie w oficjalnej uchwale, zawartej w protokołach Komitetu Centralnego, ale powiedzieliśmy między sobą, że sprawdzimy za pomocą bagnetów, czy w Polsce nie dojrzała już proletariacka rewolucja socjalistyczna. Wiedzieliśmy dobrze, że rozbijając armię polską, rozbijamy pokój wersalski, na którym opiera się cały światowy system obecnych stosunków międzynarodowych. Gdyby Polska stała się sowiecka, pokój wersalski zostałby zburzony i cały system międzynarodowy, ustanowiony dzięki zwycięstwom nad Niemcami, runąłby. (...) Polska wojna była najważniejszym punktem zwrotnym nie tylko w polityce Rosji Sowieckiej, ale także w polityce światowej. Uważaliśmy bowiem, że gdzieś pod Warszawą znajduje się nie centrum polskiego rządu burżuazyjnego, ale centrum całego współczesnego systemu imperialistycznego oraz że okoliczności pozwalają nam wstrząsnąć tym systemem i prowadzić politykę nie w Polsce, ale w Niemczech i w Anglii.

 

Charakteryzując sytuację polityczną w Europie, Lenin dalej twierdził, że ...Niemcy ogarnęło wrzenie rewolucyjne, a angielski proletariat wzniósł się na zupełnie nowy poziom rewolucyjny. Wszystko tam było gotowe do wzięcia. Lecz Piłsudski i jego Polacy spowodowali gigantyczną, niesłychaną klęskę sprawy światowej rewolucji. W zakończeniu przemówienia Lenin zapewnił, że Moskwa …będzie nadal przechodzić od strategii defensywnej do ofensywnej, bez ustanku, aż wykończymy tych Polaków na dobre!

 

Marszałek miał głęboką świadomość znaczenia zwycięstwa nad najazdem Rosji bolszewickiej nie tylko dla Polski, ale dla całej reszty Europy. Wszelako ani sam Piłsudski nie uważał siebie za sługę aliantów, ani nie był w ten sposób postrzegany przez rządy sprzymierzonych. Marszałek obronił Polskę dla niej samej – za cenę polskiej krwi. Nie dbał wiele o Francję, jeszcze mniej o Wielką Brytanię, a zupełnie o „interes aliantów”. Rządy Europy zdawały sobie z tego sprawę, co pogłębiło ich irytację, a brak wdzięczności Zachodu Polska i Polacy odczuwają w sposób permanentny od roku 1920 właściwie po dzień dzisiejszy. Chlubnym wyjątkiem był życzliwy Polakom, wspomniany już wybitny angielski dyplomata, m.in. ambasador Wielkiej Brytanii w Berlinie lord d’Abernon – latem 1920 bezpośredni świadek Bitwy Warszawskiej i uczestnik rozmów z Naczelnym Wodzem, tak charakteryzował jego osobę: Dominującą tu osobistością jest bezsprzecznie Marszałek Piłsudski. (…) Gorący patriota, człowiek ogromnej odwagi i siły charakteru. (…) Powierzchowność tak uderzająca, że niemal teatralna. Nie kopiuje wszystkich cywilizowanych zwyczajów obcowania, będąc za to wspaniałym typem nachmurzonego geniusza. Twierdzi on, iż w obecnej wojnie jego metody strategiczne, nieużywane dotychczas i niezgodne z podręcznikami sztuki wojennej, stosowane były z niezmiennym powodzeniem. Prócz niebezpieczeństw kocha się on w podstępach i dzięki życiowym okolicznościom przejawia wrodzoną skłonność do tajnych i okrężnych działań. Tak właśnie było z polską kontrofensywą znad Wieprza 15–16 sierpnia 1920. Była ona rozstrzygającym posunięciem gracza. Jedno zuchwałe uderzenie zadane w sposób tylko Piłsudskiemu właściwy pomieszało cały plan Rosjan i zdruzgotało linię ich ataku na Polskę i Europę. On sam tak wspominał później rok 1920: Wódz naczelny musi do swych rachunków wciągać siłę całego państwa, w tym stanu moralnego całego kraju. Musi wciągać także do rachunku państwo, z którym wojuje. Wódz naczelny jest publiczną własnością, musi nosić swe nerwy otwarte na zewnątrz. Wielką męką są decyzje o losie tysięcy ludzi, które trzeba podejmować w każdej chwili. Bowiem dowodzenie na wojnie jest czymś innym niż jakiekolwiek dowodzenie wymagające posłuchu. Wchodzi tu w grę zagadnienie rozkazu, noszącego w sobie zarodek śmierci. Żołnierz umiera dla innych, nigdy dla siebie. Tysiące śmierci są związane z rozkazodawstwem naczelnego wodza. Dlatego posłuch, jaki on wymusza, ma inny charakter niż w jakiejkolwiek bądź innej dziedzinie życia. Zjawisko śmierci jest stałym towarzyszem żołnierza. Żołnierz na sztandar przysięga, żyć i umierać musi jak prawy żołnierz, umierać na rozkaz dowódcy. Dlatego dobrym wodzem ten tylko jest, który po życie sięgając, sięga do głębi duszy i żądając, by żołnierz dał duszę, sam żołnierzowi swoją duszę daje. (...) To wszystko nie oznacza, abym pragnął wojny i abym was do wojny zachęcał.

 

 

Jakim człowiekiem był Józef Piłsudski prywatnie? Zachowało się mnóstwo jego charakterystyk. Bodajże najlepsze pozostawił pułkownik Wacław Jędrzejewicz, legionista, polityk, minister, jeden z bliższych ludzi otoczenia Marszałka: Ten nawał zagadnień i decyzji wpływał wyraźnie na formę pracy Piłsudskiego. Potrzebował on oderwania się od ludzi dla przemyślenia spraw i podjęcia decyzji. Piłsudski był człowiekiem decyzji i umiał ją podejmować, lecz potrzebował czasu na przeanalizowanie sytuacji. Umiał patrzeć daleko w przyszłość i przewidywać różne ewentualności. Wówczas to mógł godzinami chodzić po pokoju z pochyloną głową i nieprzystępnym nasunięciem brwi, by samemu, bez pomocy innych, powziąć ważną decyzję. Nie należało mu wtedy przeszkadzać, a ochraniać go od chcących z nim rozmawiać, a było ich wielu. Gdy jednak doszedł do konkluzji w swoich rozważaniach, stan nieprzystępności znikał. Piłsudski potrafił być wesołym, śmiać się jak dziecko, z wielkim ożywieniem opowiadać zdarzenia swego życia, żartować i być świetnym partnerem. Trudno było w tych momentach o milszego towarzysza rozmów i partnera w grze. Lubił grać w szachy i grał bardzo dobrze, a w chwilach samotnych rozgrywał końcówki szachowe. Tak go maluje wybitny historyk Michał Sokolnicki, który często bywał gościem Piłsudskiego. Zaobserwował również, że Piłsudski jakby się odosobniał od innych, mimo woli tworzył się dystans komendanta i podkomendnych, nawet jeśli nimi byli najbliżsi przyjaciele. I to stało się czymś normalnym, co wszyscy podświadomie przyjęli. Codzienny tryb życia miał bardzo niezorganizowany. Wstawał późno, kładł się spać o 2 lub 3 w nocy. Tak już było do końca życia. Jadał mało, zupełnie nie zważając na to, co je. Palił bardzo dużo i pił wiele szklanek dziennie mocnej i gorącej herbaty. Na jego biurku panował stały nieporządek wśród papierów, w których się jednak sam doskonale orientował, ale nie pozwalał ich ruszać. Natomiast zupełnie się nie orientował w sprawach pieniężnych, nie umiał sam sobie nic kupić. Od wczesnej młodości stawiał pasjanse. Mógł to robić godzinami – pomagały mu one w myśleniu.

 

Piłsudski w swym życiu dużo podróżował po Polsce, Europie i świecie. Znał Rosję, Syberię, Niemcy, Włochy, Francję, Wielką Brytanię, Węgry, Rumunię, Chorwację, Amerykę, Hawaje, Japonię, Portugalię, Egipt, Austrię, Czechy i jeszcze inne państwa. Nie był jednak w nich nigdy „turystycznie”. Piłsudski nie zwiedzał, gdyż to go zbytnio męczyło.

Relacja księcia Mikołaja z wizyty Józefa Piłsudskiego w Rumunii IX 1922 r.
„Udaliśmy się z mym ojcem, królem Ferdynandem, na dworzec, aby spotkać przybywającego z oficjalną wizytą Naczelnika Państwa Polskiego, Marszałka Piłsudskiego. Miałem wrażenie, że ojciec mój ma zamiar przyjąć swego gościa serdecznie, ale z pewną nonszalancją. Pomimo wszystko Marszałek, Naczelnik Państwa, to nie król. Ojciec mój rozmawiał z nami wesoło, gdy pociąg podchodził, a gdy stanął, zapalił właśnie papierosa. Z salonki, wprost przed nami, wyskoczyli dwaj adiutanci i świetnie stanęli na baczność po obu stronach drzwi. Po chwili ukazał się w tych drzwiach wasz Marszałek i lekko pochylony naprzód patrzał na naszą grupę. Potem wolno, bardzo wolno zaczął wychodzić. Było w tym wzroku coś takiego, że wyprostowałem się mimo woli. Spojrzałem na mego ojca i, nie zapomnę nigdy, skonstatowałem, że zanim Marszałek zdążył zejść, ojciec mój rzucił papierosa i stanął na baczność..."

W. Grzybowski, Spotkania i rozmowy z Józefem Piłsudskim, ,,Niepodległość", T.1, Londyn 1948.

 


Zainteresowań do zwiedzania miast i krajów nie miał. Jedynym wyjątkiem była Japonia i USA. Będąc w Japonii wspiął się z Filipowiczem na szczyt Fudżi-jamy, a podczas pobytu w Ameryce pojechał specjalnie oglądać wodospady Niagary. Natomiast kochał przyrodę ojczystą, szczególnie Tatry oraz litewskie lasy i jeziora. Uwielbiał polne kwiaty, szczególnie ulubione wiosenne zawilce - anemony.

 

Urząd naczelnika państwa Józef Piłsudski sprawował do końca swej kadencji czyli do grudnia 1922 r. Nie zgodził się kandydować na prezydenta Rzeczypospolitej, popierał natomiast Gabriela Narutowicza. Jego zamordowanie było dla Marszałka prawdziwym wstrząsem. Zarazem stanowiło jedną z przyczyn, że postanowił wycofać się z czynnego życia politycznego. W słynnym przemówieniu w Sali Malinowej hotelu Bristol w Warszawie 3 lipca 1923 r. tak uzasadniał swoją decyzję: Ta szajka, ta banda, która czepiała się mego honoru, tu po wyborze Narutowicza zechciała szukać krwi. Prezydent nasz zamordowany został po burdach ulicznych, obniżających wartości pracy reprezentacyjnej, przez tych samych ludzi, którzy ongiś w stosunku do pierwszego reprezentanta, wolnym aktem wybranego, tyle brudu, tyle potwornej, niskiej nienawiści wykazali. Teraz spełnili zbrodnię. Mord karany przez prawo. Moi panowie, jestem żołnierzem. Żołnierz powołany bywa do ciężkich obowiązków, nieraz sprzecznych ze swoim sumieniem, ze swoją myślą, z drogimi uczuciami. Gdym sobie pomyślał na chwilę, że ja tych panów jako żołnierz bronić będę – zawahałem się w swoim sumieniu. A gdym się raz zawahał, zdecydowałem, że żołnierzem być nie mogę. Podałem się do dymisji z wojska. To są, moi panowie, przyczyny i motywy, dla których służbę państwową opuszczam.

 

 

Józef Piłsudski był zawsze człowiekiem niesłychanie skromnym. Nie przywiązywał znaczenia do warunków materialnych. W jego życiu są okresy, kiedy żył właściwie w skrajnej biedzie. Takie miał dzieciństwo i lata studenckie, okresy konspiracji w Wilnie, Warszawie, Łodzi, Krakowie. O zesłaniu na Syberię oraz o więzieniach rosyjskich i niemieckich nie ma nawet co mówić, bo była to dosłownie poniewierka. Zachowała się relacja ze spotkania Piłsudskiego z wielkim pisarzem Stefanem Żeromskim w Tatrach, kiedy warunki materialne Piłsudskiego były niesłychanie skromne. Stefan Żeromski, który znał dobrze Piłsudskiego, odwiedził go podczas pobytu w Zakopanem latem 1909 r. Była to nędzna – jak pisze Żeromski – drewniana chałupa na Kasprusiach. Proletariacka mizeria… Zastałem go siedzącego przy stole, stawiającego pasjansa. Siedział w kalesonach, bo jedyną parę spodni , jaką posiadał, oddał właśnie krawcowi do zacerowania dziur”. Mówił, że jeżeli ten pasjans wyjdzie, to będzie dyktatorem polski. „Sen o tej dyktaturze w tej ruderze i w tej sytuacji bez portek wstrząsnął mną wówczas – kończy Żeromski. Piłsudski przez całe życie należał do najbardziej niepraktycznych ludzi na świecie. Nie umiał robić rachunków, nie znał cen na najpospolitsze przedmioty. Żył w innym świecie, niż żyją wszyscy. W tym pomagała mu bardzo żywa wyobraźnia. Po roku 1918 Piłsudski nie zmienił się, jeśli idzie o stosunek do pieniędzy. Jako naczelnik pastwa, jako premier, jako minister, jako wódz naczelny – nadal żył w warunkach więcej niż skromnych. Dotyczyło to zarówno Sulejówka jak też Belwederu. Po 1926 r. za główny cel polityki wewnętrznej obrał Piłsudski walkę z plagą korupcji wśród polityków oraz wykorzystywaniem stanowisk państwowych do okradania Rzeczypospolitej i aferami gospodarczymi. Zasadnicza myśl Piłsudskiego o silnym i uczciwym rządzie znalazła sformułowanie w jego aforyzmie z 1926 r.: Siła bez wolności i sprawiedliwości jest tylko przemocą i tyranią; sprawiedliwość i wolność bez siły jest gadulstwem i dziecinadą.

 

W roku 1923 Marszałek wycofał się z czynnego życia politycznego i osiadł w Sulejówku pod Warszawą. Sytuacja w kraju, a zwłaszcza polityczna korupcja, kradzieże mienia państwowego, anarchia w sejmie, głupota i prywata posłów, ministrów i premierów brak odpowiedzialności za Rzeczpospolitą – wszystko to zmusiło go do ponownego wkroczenia na arenę polityczną. 12 maja 1926 r. na czele wiernych sobie oddziałów Marszałek wkroczył do Warszawy i po trzydniowych walkach zmusił do ustąpienia zarówno skorumpowany rząd Witosa, jak i prezydenta Stanisława Wojciechowskiego. Nie przyjął jednak godności prezydenta – świadomy jego ograniczonych kompetencji – objął natomiast tekę ministra spraw wojskowych, przewodniczącego Rady Wojennej i generalnego inspektora Sił Zbrojnych. Dwukrotnie sprawował również urząd premiera – w latach 1926–1928 i 1930. W rzeczywistości oznaczało to koniec nadużyć parlamentarnych w Polsce i rozpoczęło okres zwany „sanacją” (od łacińskiego rzeczownika sanatio – uzdrawianie) – rządów zmierzających do poprawy sytuacji państwa.
Amerykański historyk Joseph Rothschild w swej książce na temat przewrotu majowego, wydanej w 1966 r., stwierdził: Bez względu na to, czy się uważa, że zamach Piłsudskiego był jedynym możliwym i praktycznym rozwiązaniem w warunkach rozkładu organizacji politycznej państwa, jest faktem, że jego powodzenie usunęło niebezpieczeństwo tego, że Polska mogła się okazać tylko efemerycznym państwem sezonowym. Trzeba oddać Piłsudskiemu sprawiedliwość i zapisać głównie na jego konto, że dzisiaj pojęcie Europy jest nie do pomyślenia bez państwa polskiego. Poparcie społeczne i zręczna retoryka, owo poparcie mu zapewniająca, pozwoliły Piłsudskiemu sprawować władzę realną, której nie kwestionował ani prezydent (mianowany zresztą przez Marszałka), ani sejm, którego uprawnienia ograniczył na mocy wprowadzonych 2 sierpnia 1926 r. zmian w konstytucji.  Marszałek uważał, że sytuacja Polski zdeterminowana jest położeniem między Rosją a Niemcami: Znajdujemy się od wieków między młotem a kowadłem. Raz kowadłem były Niemcy, a młotem Rosja, czasami Rosja była kowadłem, a Niemcy młotem. Ale Polska i tak zawsze będzie pomiędzy nimi

 

Przewrót majowy nie był zamachem na demokrację, lecz tylko na jej karykaturalny kształt. Piłsudski nie miał na celu zniszczenia parlamentaryzmu, ale dążył do nadania mu właściwej formy, dostosowanej do polskich warunków, oraz stworzenia podstaw silnej władzy wykonawczej, aby wyeliminować negatywne przejawy anarchizmu. Bieg wydarzeń rozczarował zaciętych wrogów Polski, do których należał ówczesny prezydent senatu gdańskiego H. Sahn. W pamiętniku napisał: Niemcy liczyły na załamanie wewnętrzne Polski w drodze rewolucji, lecz rewolucja, która miała miejsce w maju, nie była tą, którą mieliśmy na oku. Rozumiał zagrożenia, które zbliżały się do Polski. Publicznie wypowiadał się o dyktatorze z Moskwy: Kiedy widzę portret Stalina – widzę prawdziwego bandytę. Dlatego w polityce zagranicznej dążył Piłsudski do utrzymania dobrych stosunków z ZSRR (pakt o nieagresji z roku 1932) i Niemcami (1934). Obie umowy miały wzmocnić pozycję Polski wobec naszych sojuszników i sąsiadów, przynajmniej doraźnie. Piłsudski jako mąż stanu i realista nie przywiązywał nadmiernego znaczenia do tych traktatów.

 

W ostatnich latach życia ostrzegał swych najbliższych współpracowników i politycznych spadkobierców. Józef Beck wspomina, jak Marszałek już ciężko chory mruczał pod nosem w Belwederze: Oni na nas napadną! i nie precyzował nigdy - kto. Mówił m.in.: Z traktatami, moi panowie, jest tak samo jak z dziewictwem i kwiatami. To trwa tyle, ile trwa.
Od lutego–marca 1933 r. dwaj wysłannicy Marszałka, tj. gen. Wieniawa-Długoszowski oraz senator Jerzy Potocki, prowadzili poufne rozmowy z przedstawicielami francuskich kół politycznych i wojskowych. Celem tych rozmów była wojna prewencyjna Polski i Francji przeciwko Niemcom przy najbliższej sposobności, tj. natychmiast po naruszeniu przez Niemcy postanowień traktatu wersalskiego. Nie ma pewności, czy propozycja została otwarcie przedstawiona, czy tylko sondowano gotowość sojusznika do wystąpienia antyniemieckiego. Nie ulega wątpliwości, że Marszałek był pierwszym politykiem europejskim, który dostrzegł niebezpieczeństwo wynikające z dojścia Adolfa Hitlera do władzy. Pod koniec życia Piłsudski obawiał się słusznie, że następcom „trudno będzie układ rzeczy” z 1934 r. utrzymać, że zabraknie im „daru inwencji odwleczenia czy postawienia sprawy inaczej”. Nie był dobrego zdania o swoich sukcesorach. Janusz Jędrzejewicz zanotował we wspomnieniach, jak w maju 1934 r. odwiedził Marszałka i na zakończenie wizyty przeżył chwilę, której nigdy nie mógł zapomnieć. Wstałem, pragnąc się pożegnać. Zatrzymał mnie jednak wskazując na krzesło. Usiadłem. Twarz Marszałka, dotychczas łagodna i uśmiechnięta, zmieniła się nagle. Rysy się osunęły, gęsta siateczka zmarszczek stała się bardziej wyrazista, spod krzaczastych nastroszonych brwi patrzyły na mnie oczy zmęczone troską czy niepokojem, oczy człowieka cierpiącego i zgnębionego. To nie gorycz, nie żal z nich wyzierały, ale niepewność i obawa. Do końca życia nie zapomnę wyrazu tej twarzy zbolałej i zmęczonej, którą miałem w owej chwili przed sobą. Po długiej chwili milczenia usłyszałem szeptem wypowiedziane słowa: „Ach ci moi generałowie. Co oni zrobią z Polską po mojej śmierci?” Powtórzył te słowa po raz drugi i trzeci. Siedziałem zmartwiały i przerażony…

 

Śmierć Józefa Piłsudskiego 12 maja 1935 r. zaskoczyła cały naród. Do niemal ostatniej chwili ukrywał on nieuleczalną chorobę – raka wątroby. Jego pogrzeb stał się wielką narodową manifestacją, oddającą hołd zmarłemu Marszałkowi. W dzień swojej śmierci 12 maja 1935 r. Marszałek stale miał przy sobie obrazek Matki Bożej Ostrobramskiej i mówił o Niej jako swojej Opiekunce. Kiedy ksiądz Władysław Korniłowicz przybył do Belwederu z ostatnią posługą kapłańską, Marszałek zrozumiał, że zbliża się ku kresowi życia. Próbował się przeżegnać, ale ręce odmawiały mu już posłuszeństwa. Odwrócił się w stronę ściany i oczyma szukał obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej, a kiedy jego oczy zatrzymały się na tym wizerunku Maryi – zakończył życie. Po latach ks. prałat Korniłowicz – spowiednik Marszałka, taką właśnie relację złożył prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu. Marszałek został pochowany w Katedrze na Wawelu, obok królów i najwybitniejszych Polaków, serce zaś zgodnie z pozostawionym przez niego testamentem umieszczono w srebrnej urnie i przewieziono do Wilna, gdzie spoczęło w grobie jego matki, na cmentarzu na Rossie.

 

O Wilnie

„Gdym siedział w Magdeburgu, istotnie stał nad głową kat. Nie byłem nigdy pewien życia. Był to jak grób zamknięty. Izolowany byłem bardzo od świata i wtedy właśnie myślałem o miłym, co jak poduszka do trumny z człowiekiem idzie. Jedno z najmilszych, jakie mam i jakie przeżyłem, jest Wilno, jest miasto moje rodzinne. I nieraz tam w Magdeburgu o Wilnie myślałem, do Wilna tęskniłem. MIŁE MIASTO”. Rzędem biegną mury, pagórki, otoczone zielenią, pieszczą mury. Mury tęsknie na pagórki spoglądają. Miłe miasto.
Gdy na który z pagórków się wyjdzie, ku niebu przez mgłę oparów błyszczą do góry wieżyce, wieżyczki, na których, gdy dzwony zadzwonią, nie wiadomo czy się skarżą, czy o łaskę
proszą, czy tęskny tylko do nieba głos wznoszą. Miłe miasto.
Miłe mury, co mnie dzieckiem niegdyś pieściły, co kochać wielkość prawdy nauczyły, miłe miasto z tylu, tylu przeżyciami. Miasto - symbol naszej wielkiej kultury i państwowości, ongiś potęgi. Dynastia Jagiellonów, co nad wieżyczkami Krakowa i wieżami Wilna potężnie niegdyś panowała. Wilno Stefana Batorego, co uniwersytet zakładał i mieczem nowe granice wybijał. Wielcy poeci i wieszcze, co naród pieścili słowem i w czar zakuwanymi słowami życie narodowi dawali. Nie gdzie indziej jak tu, w tej samej szkole, gdzie ja biegałem w tych murach, pięknie wołających do Boga, uczyli się jak ja kiedyś, w przeklętej rosyjskiej szkole. Wszystko piękno w mej duszy przez Wilno pieszczone. Tu pierwsze słowa miłości, tu pierwsze słowa mądrości, tu wszystko, czym dziecko i młodzieniec żył w pieszczocie z murami i w pieszczocie z pagórkami. Jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie!
I biegłem ku Wilnu pieszczotliwą myślą tworząc sam dla siebie pieściwe pieszczoty dziecka. Jedna z moich książek tam właśnie powstała, w murach Magdeburga. Czar, zakuty we wspomnieniach, urok odrodzenia, rzucony w szale tam niegdyś. Wszystko to razem składało się na marzenie człowieka, co nie wie czy jutro do grobu się nie położy.
VII Zjazd Legionistów, Wilno sierpień 1928

 

Józef Piłsudski za życia, jak też po śmierci miał licznych przyjaciół i zwolenników, ale też wrogów politycznych. Ale nawet oni widzieli jego wielkość. Bliski Marszałkowi wybitny pisarz polityczny i dziennikarz, redaktor naczelny „Słowa” wileńskiego Stanisław Cat-Mackiewicz pisał w „Kluczu do Piłsudskiego”:
Nigdy nie był i nie chciał być dyktatorem, wyciągał ludzi w górę, przygotowywał grunt do demokracji, parlamentu, Rzeczypospolitej. Ale jednocześnie to, co chciał, by broniło Polski, musiał mieć w ręku. Główna cecha jego charakteru to dziwna stałość i niezmienność poglądów. Główna cecha jego polityki to górowanie w niej zagadnień całości Polski, a więc zagadnień polityki zagranicznej, nad wszystkimi innymi. Bał się Rosji i chciał ją rozbić. Jednej tylko rzeczy, jednej tajemnicy ani moja, ani żadna inna książka o Piłsudskim nie wyjaśni. Tajemnicy miłości, którą do siebie wzbudzał. Rozmawiałem raz w życiu z Dmowskim, przeciwnikiem Piłsudskiego. Powiedział mi, że Piłsudski miał „duszę wodza”. Miłość ludzi oplotła postać komendanta, brygadiera, Marszałka i ta miłość była wielkim kapitałem Polski za jego życia i jest, daj Boże, by pozostała kapitałem Polski po jego śmierci.

Józef Szaniawski

 


„Cieniom królewskim przybył towarzysz wiecznego snu. Skroni jego nie okala korona, a dłoń nie dzierży berła. A królem był serc i władcą woli naszej. Półwiekowym trudem swego życia brał we władanie serce po sercu, duszę po duszy, aż po purpurę królestwa swego ducha zagarnął niepodzielnie całą Polskę.
Śmiałością swej woli, odwagą zamierzeń, potęgą czynów z niewolnych rąk kajdany zrzucił, dla bezbronnych miecz wykuł, granice nim wyrąbał, a sztandary naszych pułków sławą uwieńczył.
Skażonych niewolą nauczył honoru bronić, wiarę we własne siły wskrzeszać, dumne marzenia z orlich szlaków na ziemię sprowadzać i w twardą rzeczywistość zamieniać.
Dał Polsce wolność, granice, moc i szacunek. Czynami swemi budził u wszystkich po wszystkie krańce Polski iskry tęsknot do wielkości.
A miliony tych iskier z milionów serc wracały rozżarzone miłością do tego, który je wskrzeszał, aż stał się on jasnością, spływającą na całą naszą ziemię i płomieniem wytapiającym kruszec bezcenny, który w skarbcu narodowym naszych wartości moralnych pozostanie odtąd na wieki.
Wielkie dziedzictwo pozostawił w spadku po sobie ten potężny władca serc i dusz polskich.
Cześć, jaką otaczaliśmy Józefa Piłsudskiego za jego życia, wzmaga się dziś i potężnieć będzie w Polsce z godziny na godzinę, coraz stokrotniej.
Niech hołdy dziś prochom wielkiego Polaka składane zamienią się w śluby dochowania wierności dla jego myśli w daleką przyszłość przenikających. Niech przekują się w obowiązek strzeżenia dumy i honoru narodu, niech wole nasze do twardej pracy i walki z trudnościami zaprawią, a serca nasze wielką jego dla Ojczyzny miłością rozpalą.
U bram domostw naszych postawmy warty, byśmy bezcennego kruszcu cnót przez niego pozostawionych nie uszczuplili, niczego z wielkiego po nim dziedzictwa nie uronili i byśmy duchowi jego, troską za życia o losy Polski, umęczonemu, spokój w wieczności dali”.

Prezydent Rzeczypospolitej Ignacy Mościcki
Pogrzeb Józefa Piłsudskiego, katedra wawelska, 18 maja 1935 r.